Jeszcze niedawno bawiliśmy nad Adriatykiem, biegaliśmy po piaszczystej plaży, szaleliśmy na górskich kolejkach…Zamieszczamy ostatnią część galerii wraz z wrażeniami uczniów…
Co roku w naszej szkole jest organizowana kilkudniowa wycieczka za granicę. W tym roku udało nam się zwiedzić Graz- miasto w południowej części Austrii- oraz malownicze miejsca słonecznej Italii. O godzinie trzeciej wyruszyliśmy po kolejnych uczestników naszej wyprawy – uczniów wraz z opiekunami ze szkoły w Wojkowicach. Jako że godzina była dość wczesna, część grupy wróciła z powrotem w objęcia Morfeusza.
Po ponad dziewięciu godzinach spędzonych w autokarze dojechaliśmy do stolicy Styrii – Grazu. Zobaczyliśmy panoramę miasta z punktu widokowego, na który prowadzi dwieście sześćdziesiąt schodów. W centrum zrobiliśmy krótki odpoczynek dla nóg, a następnie wyruszyliśmy nad rzekę Mur, gdzie znajduje się sztuczna, nowoczesna wyspa, wybudowana ze szkła i stali, połączona z brzegami dwoma mostami. Wróciliśmy do autokaru i ruszyliśmy w dalszą drogę. Zatrzymaliśmy się w hotelu na nocleg i obiadokolację. O godzinie siódmej zjedliśmy typowo włoskie śniadanie, a następnie ruszyliśmy na wycieczkę po Wenecji. Prom zabrał nas na Plac św. Marka – serce i symbol miasta. Zobaczyliśmy pałac Dożów – siedzibę władców Wenecji oraz Most Westchnień. Spacerowaliśmy przez centrum historyczne do Ponte Rialto – najstarszego mostu na Kanale Grande. Wsiedliśmy na prom, który zabrał nas na wyspę Murano. Wyspa ta słynie przede wszystkim z huty szkła. Na naszych oczach hutnik najpierw zrobił wazon, a następnie szklanego konika. Po wspaniałych przeżyciach przejechaliśmy na Riwierę Adriatycką, gdzie znajdował się nasz kolejny hotel, usytuowany tuż nad morzem.
Kolejnego dnia zwiedziliśmy Weronę. Pogoda nie dopisywała nam, ale udało nam się zwiedzić arenę z I w. oraz dom Julii, słynnej z dramatu W. Szekspira. Kolejnym przystankiem na naszej trasie było muzeum samochodów sportowych Ferrari. Każdy z nas mógł zobaczyć czterokołowce od modelu 125 – pierwszego samochodu zbudowanego przez Ferrari – aż do F50 – drogowego bolidu F1. Gdy mieliśmy już wyjść, rozpadało się na dobre. Zachwyceni(i tylko trochę mokrzy) obejrzanymi obiektami wróciliśmy do hotelu.
Następnego dnia, wypoczęci i najedzeni, wyruszyliśmy na podbój San Marino. Pogodna była wprost idealna na pieszą wędrówkę po mieście na siedmiu wzgórzach wśród średniowiecznej architektury: Bramy św. Franciszka, Bazyliki św. Marina, Placu Rządowego. Następnie przejechaliśmy do naszej pięknej miejscowości – Rimini. Po godzinie czasu wolnego poszliśmy na piaszczystą plażę. Pomoczyliśmy nogi, a następnie udaliśmy się do autokaru, skąd wróciliśmy do naszego hotelu, zaliczając przystanek w supermarkecie. Po kolacji chętna grupka poszła na plażę przy hotelu. Kilka osób postanowiło się wykąpać w tej nie za ciepłej wodzie.
W piątek, który był ostatnim dniem naszych przygód, pojechaliśmy do największego nad Adriatykiem parku rozrywki, Mirabilandii. Mrożące w żyłach krew kolejki górskie, liczne karuzele, zjeżdżalnie wodne to tylko niektóre atrakcje, na które udało nam się wejść.
Po spędzonych dziewięciu godzinach tym miejscu udaliśmy się do McDonald’s, a następnie wyruszyliśmy w drogę powrotną. W autokarze spędziliśmy dobre piętnaście godzin, które większość po prostu przespała. Mimo, że wycieczka już się skończyła, pozostawiła wiele dobrych wrażeń. Codziennie towarzyszył nam przewodnik o wielkim poczuciu humoru. Wspaniała atmosfera panowała również dzięki naszym opiekunom- zabawnej i miłej, uczącej języka angielskiego, pani Anity Machnik oraz niedoścignionemu fotografowi i nauczycielu języka niemieckiego w jednej osobie, panu Ireneuszowi Hołubowiczowi. Nie można zapomnieć o uczniach naszej szkoły, którzy byli pełni energii. Myślę, że ten wyjazd pozostanie na długo w naszej pamięci.
Autor: Zuzanna Świerc (uczennica klasy Ia gimnazjum)